Paszport immunologiczny – co to jest?
Paszport immunologiczny to rozwiązanie na miarę czasu. Jak to się mówi – nowoczesne problemy wymagają nowoczesnych rozwiązań. Dowiadujemy się, że Ryanair zamierza w najbliższym czasie taki paszport wprowadzić, ale co to w ogóle jest? Chodzi tutaj o poświadczenie tego, że jesteśmy zaszczepieni na COVID-19 lub mamy potwierdzony negatywny wynik testu.
Jak Ryanair radzi sobie w czasach epidemii?
Celem wprowadzeniu paszportu immunologicznego jest upewnienie się, że na pokładzie nie pojawi się żadna zarażona osoba. Oznaczałoby to duże ryzyko zakażenia pozostałych pasażerów. Jakby tego było mało, byłoby to równoznaczne z zarażaniem ludzi w kraju, do którego się leci. Na samym początku pandemii samoloty przestały całkowicie latać, właśnie po to, aby tego uniknąć.
Czy zaświadczenie o szczepieniu ma jakąś wartość?
Wiele osób ma zastrzeżenie co do skuteczności szczepionki i odmawia jej przyjmowania. W związku z tym pojawiają się obawa, że bez zaszczepienia nie będziemy mogli wykonywać niektórych czynności. Miałoby się to wiązać z podróżowaniem, korzystaniem z usług publicznych a także życiem zawodowym. W takiej sytuacji zaświadczenie o szczepieniu byłoby przepustką do lepszego życia.
Szczepienie przeciwko COVID-19 – nakaz czy szantaż?
Na razie nie mamy się czego obawiać, choć pewne groźby się pojawiają. Chociażby studenci medycyny z Uniwersytetu Rzeszowskiego stają przed ultimatum. Mówi się im, że bez zaszczepienia nie będą mogli odbyć praktyk zawodowych. Chyba wszyscy wiemy, co to oznacza. Bez odbycia obowiązkowych praktyk nie jesteśmy w stanie ukończyć studiów. Dla przyszłego lekarza oznacza to pożegnanie się z jakąkolwiek myślą o karierze zawodowej.
Jednak jeśli chodzi o paszport immunologiczny, jakiego ma wymagać od nas Ryanair, wszystko wydaje się w porządku. Nie mamy żadnej selekcji na ludzi zaszczepionych i nieszczepionych. Jeśli z powodów prywatnych nie chcemy się szczepić, to wciąż jest możliwość odbyć lot samolotem linii Ryanair. Wystarczy, że wykonamy badania, aby mieć dowód na papierze (albo raczej na ekranie telefonu, gdyż paszport immunologiczny ma działać w formie elektronicznej), że jesteśmy zdrowi. Chodzi tutaj oczywiście o popularne testy PCR.
Szczepionka a podróże zagraniczne
Czy sama szczepionka przeciw COVID-19 wystarczy, aby mieć pewność, że podróż zagraniczna nie skończy się dla nas zarażeniem? Przeglądając artykuły naukowe za pomocą wyszukiwarki Google Scholar, możemy znaleźć zapewnienia o skuteczności tej szczepionki. Jak dotąd nie ma więc powodów, aby w sposób szczególny obawiać się jej skutków ubocznych. Pod względem bezpieczeństwa zarówno szczepionka Pfizera i Moderny spisuje się całkiem dobrze.
Ale czy samo bezpieczeństwo szczepionki oznacza, że wystarczy ona, aby nas obronić przed potencjalnym zagrożeniem? Ciekawe informacje na jej temat przekazuje dr Paweł Basiukiewicz, jeden z bardziej aktywnych komentatorów pandemii w środowisku lekarskim. Przypomina on o tym, że szczepionki wcale nie chronią w stu procentach przez zarażeniem się koronawirusem.
Możemy jednak spodziewać się, że zaszczepione osoby będą przechodzić tę chorobę lżej. Może to być więc jednak dobry powód do zaszczepienia się dla osób, które wciąż się wahają. Basiukiewicz zachęca też, aby osoby w grupie podwyższonego ryzyka poddały się szczepieniom. Pozostałym osobom nie sugeruje on jednak żadnej konkretnej decyzji.
Przyszłość linii lotniczych
Czy paszport immunologiczny wystarczy, aby linie lotnicze odżyły? Jest on raczej tylko jednym z czynników, ale możemy spodziewać się w końcu rosnącego zapotrzebowania na podróże zagraniczne. Kiedy pod koniec 2020 r. ogłoszono pracę nad szczepionkami, wzrosły znacząco ceny akcji spółek zajmujących się podróżami i turystyką. Był to więc przełomowy sygnał, dający nadzieje liniom lotniczym. Jak się to potoczy dalej?
Warto przeczytać
Pewna polska szkoła zdecydowała się ośmieszyć uczniów. Aktywiści oburzeni
W Stambule doszło do wybuchu. Kto jest sprawcą?
5 najbardziej zakorkowanych miast w Polsce