Czy białoruskie służby dopuściły się prowokacji?

broń

Polskie patrole zdziwiły się, kiedy zobaczyły zachowanie przedstawicieli białoruskich służb. Otóż podeszli oni do jednego ze słupów granicznych po to, aby zdjąć z niego tarczę z godłem. Gdy już tarcza zniknęła, zaczęli robić zdjęcia. Polacy zauważyli to w okolicach północy, dnia 17 stycznia. Następnie białoruskie media podały, że ktoś uszkodził białoruski słup z godłem, sugerując winę Polaków. Do internetu na szczęście trafiło nagranie, które jednoznacznie pokazuje, że zrobili to Białorusini, a Polacy nie mieli z tym nic wspólnego.

Dlaczego białoruskie służby miałyby dokonać prowokacji? Mamy do czynienia z pewnego rodzaju wojną wizerunkową na sytuację na naszej granicy patrzy obecnie cała Europa i część świata. Głównymi aktorami tego teatru są oczywiście Polska i Białoruś i obu tym państwom zależy na tym, aby przedstawić się z jak najlepszej strony. Nawet jeśli wymaga to ośmieszenia przeciwnika i przedstawienia go jako tego złego. Na szczęście póki co Polska nie zniżyła się do takich metod.

Więcej o sytuacji na granicy przeczytasz tutaj.

Komu zależy na podsycaniu konfliktu?

Komu zależy na tym, aby ta kontrowersyjna sprawa wywoływała jak najwięcej emocji? Na pewno politykom i aktywistom społecznym, którzy z łatwością wpisują tę sprawę w sporty, jakie już istnieją na naszym własnym podwórku. Chodzi między innymi o długo trwający spór między konserwatystami a progresywistami. Ci pierwsi w dużej mierze sprzeciwiają się przyjmowaniu uchodźców argumentując to sprawami bezpieczeństwa. Ci drudzy zaś domagają się wpuszczenia wszystkich potrzebujących osób, sugerujących, że należy respektować prawa człowieka. Wszyscy się chyba zgodzimy, że zarówno prawa człowieka jak i bezpieczeństwo są ważne. Kto więc ma racje w tym konflikcie? Gdyby to było takie proste.

Co dalej?

Co teraz stanie się z ludźmi, którzy koczują na naszej granicy? Niestety osoby, które oferowały im pomoc, wypięły się na nich. Spodziewali się, że będą mogli przekroczyć polską granicę i dotrzeć do planowanych miejsc, a okazało się, że nikt im tego zagwarantować nie może. Zamiast tego utknęli na przejściu granicznym głodni i zaniedbani. Państwa europejskie nadal będą miały trudność z rozstrzygnięciem sporu i podjęciem konkretnych działań. Czy to oznacza, że znaleźliśmy się w sytuacji bez wyjścia?