Rząd Libanu podaje się do dymisji

Jak zapewne wszystkim wiadomo, w ubiegłym tygodniu doszło do ogromnego wybuchu w Bejrucie. Dokładnie mówiąc, chodzi o eksplozję portowego składu saletry. W wyniku tej eksplozji życie straciło ponad 160 osób, z kolei ponad 6 tys. zostało rannych.

Wybuch w Bejrucie przełożył się na uliczne demonstracje, które miały doprowadzić do rezygnacji rządu. Demonstrantom częściowo udało się osiągnąć swój cel – Hassan Diab i wszyscy jego ministrowie podali się do dymisji. Prezydent Michel Aoun przyjął rezygnację szefa rządu.

Wybuch o wielkich konsekwencjach

Eksplozja w bejruckim porcie miała miejsce dokładnie tydzień temu. Wybuchło 2750 ton saletry amonowej i co wypada zaznaczyć, jest to tragedia, która nie musiała się wydarzyć. Wystarczy wziąć pod uwagę, że saletra była składowana przez sześć lat (co więcej, pojawiały się w związku z tym liczne ostrzeżenia).

Sytuacja społeczno-gospodarcza w Libanie i tak nie należała do najprostszych. Poza tym ranni i ofiary to nie wszystko, na czym trzeba się skupić. Szacuje się, że mniej więcej 300 tys. osób zostało bez dachu nad głową. Ponadto eksplozja przyczyniła się do zniszczenia zapasów zboża i całej infrastruktury.

Jakby tego było mało, tragedia rozegrała się w głównym porcie kraju, przez który przechodzi większość sprowadzanych dóbr.

Co dalej?

Zapewne część osób zadaje sobie pytanie, co dalej? Udzielenie odpowiedzi nie jest łatwe, czego dowodem jest choćby to, co miało miejsce wczoraj – kiedy Diab informował o dymisji rządu, w centrum stolicy Libanu nieustannie odbywały się zamieszki.

Warto też podkreślić, że Liban zalicza się do najbardziej zadłużonych państw na świecie. Do tego należy dodać biedę (mówi się o tym, że około 30 proc. mieszkańców żyje na granicy ubóstwa) i ogromne bezrobocie (37 proc. wśród osób poniżej 35. roku życia). Nie zapominajmy też o tym, że Liban to kraj, którego historia jest straszna, przykładem są choćby lata 1975-1990. Lata 1975-1990 to okres, podczas którego miała miejsce krwawa wojna domowa. W czasie tej wojny życie straciło ponad 120 tys. osób. Co więcej, była to wojna, która wpłynęła na napięcie między grupami wyznaniowymi.

Wypada jeszcze wspomnieć o tym, co dotyczy całego świata – chodzi oczywiście o walkę z koronawirusem. Obecnie zdiagnozowano ponad 6,8 tys. przypadków. Dodatkowo wyraźnie widać, że sytuacja w ostatnich dniach uległa znacznemu pogorszeniu (przynajmniej patrząc pod kątem oficjalnych danych).