We Francji rośnie eurosceptycyzm

eurosceptycyzm

Niedawno pojawiły się małe zmiany we francuskiej polityce. A może raczej w unijnej polityce z udziałem Francji? Chodzi o rotacyjną prezydencję w Radzie Unii Europejskiej, którą w tym roku objęła Francja. Była to dobra okazja do tego, aby przeprowadzić sondaż wśród Francuzów i dowiedzieć się, co w ogóle sądzą na temat relacji na linii państwo-Unia. Okazuje się, że zaczęły pojawiać się pewne nastroje eurosceptyczne czy może nawet antyunijne. Obywateli pytano o to, czy zalety członkostwa w UE przewyższają wady. Okazuje się, że tylko 27% mieszkańców zgadza się z tym.

Co uważają pozostali Francuzi?

Poza tą dwudziestosiedmio-procentową grupą Francuzów można podzielić przepytywanych na dwie grupy. Są to osoby, które uważają, że przynależność do Unii ma tyle samo wad co zalet oraz te, które uważają, że wad jest więcej. Ta średnia grupa jest najliczniejsza, bo wynosi 39% a następna 33%.

W takich trudnych tematach nigdy nie będzie pełnej zgody, bo bardzo subiektywną kwestią jest wyznaczenie wad i zalet, które mają największą wagę. Niektóre wady mogą po prostu nam nie przeszkadzać, jeśli nie dotyczą nas osobiście. Tak samo jest z zaletami. Trudno, żebyśmy się czymś przesadnie ekscytowali, jeśli sami nie mamy z tego żadnego pożytku.

Co jest powodem eurosceptycyzmu?

Mimo takich zalet przynależności do Unii Europejskiej jak rozwój technologiczny i modernizacja infrastruktur wciąż jest wiele powodów, aby być sceptycznym wobec tego najpotężniejszego tworu politycznego w Europie. Między innymi wiąże się to z ujednoliceniem prawa, do którego dążą organy unijne. Wygląda na to, że w przyszłości państwa członkowskie będą miały dużo mniejszy wpływ na decydowanie o swoich sprawach wewnętrznych. Każda najmniejsza niesubordynacja może być karana zwłaszcza finansowo. Takie metody karania widzimy zresztą na naszym własnym podwórku, chociażby w kwestii kopalni Turów, którą nie dawno włodarze Unii kazali nam permanentnie zamknąć.